Quantcast
Channel: szepty w metrze
Viewing all articles
Browse latest Browse all 84

Jerzy i Terry wśród erudytów

$
0
0
No i znowu zaszumiało, zagrzmiało, zawirowało w całym internecie.
 

Gwałcone kobiety w Indiach, epidemia AIDS w Afryce, zbrodnicze poczynania Putina, bieda brazylijskich faweli, terrorystyczne ataki ISIS, żenujący stan służby zdrowia w Polsce i milion innych problemów zbladło przy dramatycznej wpadce pani Wendzikowskiej, która wykazała się skrajną niewiedzą.

Nie wiedziała, kim jest Jerzy Grotowski.

Ta luka w wykształceniu, ta gafa na skalę międzynarodową, ta kompromitacja dziennikarstwa zasłużyła sobie na falę złośliwych memów, artykułów, komentarzy i blogerskiej krytyki (tak, tak, wiem, ja jak zwykle mam spóźniony refleks - ale to wpływ 'sił wyższych') niemalże na miarę pana Rusinka.

I nie zrozumcie mnie źle.
Owszem, zgadzam się z krytyką ignorancji czy powierzchownego dziennikarstwa.
Rozumiem zniesmaczenie, że taaaaka aktorka, musiała się łapać za głowę z powodu jakiejś polskiej, nieświadomej, niedokształconej komediantki.
Nie neguję, że istnieją pewne kanony wiedzy, że człowiek na poziomie, że ...


Choć może, bawiąc się trochę w adwokata diabła powiem, że kanonów jest wiele, a lista osób, filmów, miejsc, koncepcji czy zjawisk, które absolutnie i bez zająknięcia należy kojarzyć, będąc obudzonym w środku nocy, puchnie w dość zastraszającym tempie.
Na dodatek większość z nas ma skłonności do oburzania się na dziury w 'koszulach bliższych ciału'.
Czy kinoman będzie zawstydzony nieznajomością naczelnych fizyków kwantowych?
Czy miłośnik łaciny zrozumie fascynację ikonami mody, a meloman będzie sypał jak z rękawa nazwiskami twórców mang?



Śmiem twierdzić, że na każdego znajdzie się hak, a przynajmniej mały, z lekka kompromitujacy haczyk*.

Ja na przykład - i broń Boże bym w ogóle śmiała łasić się do słowa 'erudytka' - nie miałam zielonego pojęcia, kim był Terry Pratchett.
Owszem, wiedziałam o jego istnieniu, bo przewijał się dość często przez portal 'Lubimyczytać.pl', ale dopiero po jego śmierci przeczytałam parę złotych myśli, których był autorem (przednich, nie powiem, szczególnie tę o śmierci i podatkach :)) i dowiedziałam się, że wielkim twórcą fantazy był, co oznacza, że z dużym prawdopodobieństwem nie poznamy się bliżej.
I co?
Jestem intelektualnym dnem?

Nie, nie chełpię się tym.
Nie, nie podzielam mody na lansowanie się niewiedzą.
Ale jestem w stanie stworzyć listę tysiąca i jednej pozycji złożonej z twórców, ich dzieł i miejsc umiejscowienia ich dzieł, który kojarzę tylko w lekkim zarysie.

I ja potrafię wyrażać święte oburzenie na wysoce zaawansowaną ignorancję

I ja potrafię się nawymądrzać i zgrywać rzeczoznawcę.
Potrafię też (tak mi się nieskromnie wydaje) przystopować moje opiniotwórcze zapędy.


W tym całym zamieszaniu nie rozumiem bowiem jednego.
Dlaczego tak bardzo potrzebujemy takich 'Anek Wendzikowskich' i ich gaf, żeby podbudować nasze ego?
 

Żeby się napuszyć, napiąć żyłkę, nadąć indycze wole i wyrzucić z siebie - w wersji łagodnej - naćwiekowaną ironią i pogardą, pseudointelektualną rozprawkę o tym jak to my, fiu fiu, tych wszystkich Grotowskich mamy w małym paluszku, choć my nie żadne wielkie aktory, tylko absolwenty wiejskich szkółek.
Albo - w wersji anonimowo-trollowej - nawyzywać człowieka od debili, pustaków, niedokształconych, słodziutkich idiotek; zmieszać go z błotem, przemielić przez wszystkie możliwe maszynki do niszczenia poczucia własnej wartości i wydać wyrok skazujący na wieczną i nieodwołalną banicję ze świata intelektualistów.

A Jerzy Grotowski ...
Cóż, moim skromnym zdaniem, mimo tego całego szumu, mimo oburzenia naszych rodzimych erudytów, mimo obrońców kultury głębokiej i apeli bojowników o słuszną sprawę, pozostanie raczej twórcą niszowym niż ikoną popkultury.
I myślę, że w grobie się z tego powodu przewracać nie będzie.


zdjęcie z treningu w Teatrze Laboratorium



Jeśli o mnie chodzi, to jest to dość zaawansowany poziom abstrakcji ...

A do wpisu (i pobieżnego przeszperania zasobów internetu w celu zweryfikowania mojej tezy) natchnął mnie zupełnie mi nieznany pan Zbigniew Piotrowicz, na którego list otwarty do Anny Wendzikowskiej trafiłam w wyniku szeregu przypadkowo po sobie następujących kliknięć myszką, których nie byłabym już w stanie odtworzyć.


* Tutaj taka mała próbka. 100 najbardziej znanych fragmentów muzyki klasycznej.
Ilu kompozytorów i tytułów potraficie zidentyfikować bez czytania podpisów?
A to tylko jedna działka kultury!








noc w przeddzień zaćmienia słońca, z 19-go na 20-go marca 2015

Viewing all articles
Browse latest Browse all 84