Quantcast
Channel: szepty w metrze
Viewing all articles
Browse latest Browse all 84

Jak często mój mąż chodzi ze mną do łóżka?

$
0
0
Ujmując sprawę czysto technicznie - jako czynność CHODZENIA do łóżka (tj. odklejenie się od sofy, wdrapanie się po schodach na piętro i wtulenie się w Józka*) - to nie przypominam sobie, by się nam kiedykolwiek zdarzyło zrobić to razem. Najczęściej z winy sofy, która z niebywałą konsekwencją zawsze któreś z nas uwiedzie swoją usłużną miękkością :)
Takich widoczków w naszym domu nie uświadczycie.



Dlaczego?
Nie lubię boazerii :)

A co, jeśli chodzi o znaczenie metaforyczne, spytacie.
No wiecie co?!
Spodziewałam się nieco więcej taktu po moich Czytelnikach!
Ja sekretów mojej alkowy strzegę niczym lwica i wypraszam sobie takie pytania!

Że co? Że sama zaczęłam?
Ach tak! Tytuł!
Tytuł przewrotnie nawiązuje do sławnego hasła: "Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka!"
Gdyby bowiem - idąc tropem tej akcji - mierzyć częstotliwość 'chodzenia do łóżka' liczbą przeczytanych książek, przyjmując (nomen omen) stosunek wprost proporcjonalny, to odpowiedź na moje tytułowe pytanie brzmiałaby:
Czytam zbyt mało książek :)


Nie, poważnie. W głowie mi tylko książki. Przysięgam! (Zresztą Walenty - na szczęście - nie kieruje się w życiu sloganami).

A zatem książki ...
Te wszystkie nieprzeczytane, których lekturze obiecałam sobie solennie oddać się na urlopie macierzyńskim, kiedy to wiadomo, że NIC się nie robi, tylko się SIEDZI w domu z dzieckiem. C'nie?
 

Ale zaraz! Chwileczkę! To już?!
Że niby mój ostatni(!) w życiu urlop macierzyński właśnie się za tydzień kończy?
Chyba jakieś mole książkowe dorwały się do kalendarza i wyżarły parę miesięcy.
A gdyby tak wymyślić hasło: "Czytasz? Przedłużamy ci 100% płatny macierzyński!"
Kto jest za?

A tu jeszcze świeżutki pomysł rumuńskich radnych. Czytający w autobusach będą mieli darmowy przejazd!
Kto jest za?
(A teraz pytanie egzystencjalne: Co lepiej wypromuje modę na czytanie: 'useksualnienie' go czy darmowe bilety? He, he, he, chyba znam odpowiedź :)))



W ostatnich podrygach 'wolności', walcząc dzielnie z syndromem 'baby brain'** i udając przed samą sobą, że w ogóle się nie stresuję, próbuję zrobić książkowy rachunek sumienia. W innych dziedzinach i tak nie mam co liczyć na rozgrzeszenie.

I jest źle. Jest gorzej, niż się chcę sama przed sobą przyznać.
Liczba książek wzrosła drastycznie jedynie na półce 'Chcę przeczytać'.
W życiu jednak liczy się nie tylko ilość, ale JAKOŚĆ.
I na tej JAKości się skupmy, czyli - uwaga, przerywam strumień swobodnego bredzenia i przechodzę do sedna - opowiadam na pytania z wyzwania, do którego wezwały mnie 5000lib (aka 'Breweria' :)) i Żona Oburzona.

Bardzo się cieszę, że nie jest to wyzwanie czytelnicze w stylu 'Wymień 100 książek z motywem zdrady, które przeczytałaś w ostatnim miesiącu', ale jakże mało stresujące pytania o pozycje i gadżety.
Bibliofilskie, rzecz jasna!



1. Czy masz ulubione miejsce do czytania w domu?
Trzy ulubione*** miejsca do czytania: fotel, wanna, łóżko (Widzicie, to zdjęcie powyżej nie było takie zupełnie przypadkowe :)).
Niestety ... nie ma ich w moim domu.
To znaczy, owszem, wannę i łóżko posiadam, ale wanna jest tak koszmarnie niewygodna, z milionem wypukłości (i nie, nie są to elementy jacuzzi), że nie da się w niej leżeć.
A w sypialni nie mam lampki nocnej, bo jeden jedyny kontakt jest w takim miejscu, że kabel musiałby iść przez cały pokój (ewentualnie po suficie, ale nie udało mi się jeszcze namówić męża na taką przeróbkę).
Uroki  angielskiego budownictwa!
Namiastką fotela jest sofa, która znajduje się w salonie i najczęściej jest okupowana (Patrz: pytanie nr 5)





2. Zakładka czy świstek papieru?
Mimo, iż zdarza mi się nawet czasami kupować i rozdawać zakładki, to sama ich raczej nie używam. Zawsze wiem, gdzie skończyłam.
A zakładki gubiłabym na potęgę.


3. Umiesz przerwać lekturę w dowolnym miejscu, czy musisz doczytać do końca strony/rozdziału?
Przy czwórce dzieci to nie jest wybitnie trudna umiejętność :)


4. Czy jesz lub pijesz przy czytaniu?
Tak. Co dwie przyjemności, to nie jedna.
Ale nie jakieś tam chlapiące spaghetti z sosem pomidorowym czy inny barszczyk.


5. Wielozadaniowość. Muzyka, telewizja w trakcie lektury?
Jestem jednokanałowa. Multitasking tylko pod presją. Przy czytaniu się nie sprawdza.


6. Jedna książka na raz czy kilka?
W danym momencie tylko jedna :)
Ale na tzw. 'tapecie' mam zawsze kilka (A bo to ja mam przez cały dzień jeden nastrój? :))
Najczęściej część z nich jest po polsku (Ależ to prosty język! :)), a część po angielsku.




7. Czytasz w domu, czy wszędzie?
'Wszędzie', to jestem najczęściej albo w pracy, albo prowadzę samochód, albo robię zakupy.
Więc najczęściej (nie)czytam w domu (Patrz: pytanie nr 1 & 5).
To jest jedyny aspekt dojazdów do pracy w Londynie, za którym tęsknię, bo choć trzęsło, tłukło i ściskało, to jednak zawsze kawałek miejsca się znalazł, by przycupnąć i otworzyć książkę.


8. Czytasz głośno, czy po cichu?
Głośno? A cóż by to była za strata czasu i energii! Sprawdziłam. Po 'uczytaniu' jednej strony bajki na głos ogarnia mnie atak ziewania nie do opanowania.
I boli mnie szczęka.
Aczkolwiek ... dokumenty, umowy, przepisy, instrukcje i inne takie wymagające wzmożonego wysiłku intelektualnego :), szczególnie po angielsku, czytam głośno (Najczęściej w  stylu: byzuzysyzłazyłużłżłżł .... NO SOONER THAN F-I-V-E  D-A-Y-S BEFORE THE END OF THE MONTH byzuuzysyłżułłśsldyłyżyłu ... AND THEN REPORT IT TO THE POLICE - Nie wiem, co na to lingwiści i neurologopedzi, ale w moim przypadku to działa; wspomaga zrozumienie, znaczy się).


9. Zerkasz w nieprzeczytane części książki? Przeskakujesz strony?

Nigdy!
Co gorsza, mam jeszcze taki nawyk, że zawsze doczytuję książę do końca, a czasami to by się przydało tak polecieć tylko po tytułach rozdziałów :))

10. Łamiesz grzbiet książki, czy wolisz, żeby pozostał jak nowy?
Wolę, żeby pozostał jak nowy, ale niestety często się nie da go oszczędzić.
Nie mam do książek stosunku nabożnego, jednak takiej profanacji bym się nie dopuściła:



11. Piszesz w książkach?
Nigdy!
Choć w podręcznikach i książkach 'branżowych', które są moją własnością, tak.
Ostatnio wolę jednak samoprzylepne karteczki.


12. Nietypowy bibliofilski gadżet? Wymarzone miejsce na książki?
To pytanie to już moja samowolka inwencja.
Mi się marzy 'latający fotel' oraz szafka na książki dla dzieci (w kolejności jak zapisano :))
Oba poza moim zasięgiem ... metrażowym.


Widokiem w gratisie też nie pogardzę :)
 
Bo 'niepoukładanie' jest tu celowym zabiegiem stylistycznym :)

Rękawicę rzucam Karolinie, Renyi, Pimposhce, Monice, Oli oraz Mamie Ammara.

__________________________________________________________

* Takie pieszczotliwe określenie naszego materaca. Kto czytał, ten wie :)

** 'Baby brain' to podobno zjawisko występujące w ciąży. Takie (po)hormonalne roztrzepanie. Niestety jak na razie mnie jeszcze nie opuściło.
Ostatnio umówiłam się na spotkanie ze znajomymi z pracy(!). Na spotkanie się spóźniłam i to sporo, gdyż musiałam się wrócić w połowie drogi (ok. 15 km), ponieważ zapomniałam - bagatela - wózka.
Następnie, tuż po rozpoczęciu błogiego spaceru wzdłuż rzeki Tamizy stwierdziłam, że zgubiłam telefon (kontakty, kontaktami, ale zdjęcia, filmy Młodej, no i cały ten ambaras z kupowaniem nowego - o mało nie zemdlałam). Odłączyłam się więc od grupy (która - przypominam - zebrała się głównie po to, by ocenić, czy macierzyństwo mi służy) i wyruszyłam na obchód mijanych miejsc. Miasteczko bogatych ludzi, a nuż-widelec ktoś znalazł i zostawił w pobliskim pubie czy lodziarni, łudziłam się. Doszedłszy do końca naszej uprzedniej marszruty, chcąc nie chcąc,
z nosem w kwintę, zawróciłam.
A że słońce świeciło Młodej w twarz, rozłożyłam daszek wózka, gdzie spokojnie (w zagłębieniu) leżał sobie mój telefon. Nie muszę chyba dodawać, że tam sprawdzałam ...



*** Czytanie w kibelku - Proszę bardzo, objaśniam tym uczestnikom wyzwania, którzy nie mogą tego zrozumieć :)
Otóż jednym z moich nielicznych sukcesów wychowawczych jest nauczenie dzieci, żeby nie przeszkadzały mi, gdy udaję się do owego przybytku skupienia.
Panuje tam więc względna cisza i swoboda. I nikomu nic do tego ile razy i na jak długo matka chodzi w to ustronne i jak na angielskie warunki dość przestronne miejsce.
A czy siedzi faktycznie NA kibelku, czy W kibelku (w łazience, znaczy się :)), to już nikt w to nie wnika. Aczkolwiek ulubionym miejscem ten przybytek nie jest. Ot, codzienna mentalna konieczność.
I nie - uprzedzając pytanie - nie wiem dlaczego bezdzietni, mieszkający w pojedynkę kawalerowie czytają w kiblu.
Może optymalizują wykorzystanie czasu? :)






A pamiętacie toaletę z biblioteczką, która zdobywała liczne nagrody?


sobota, 22 sierpnia 2015

Viewing all articles
Browse latest Browse all 84

Trending Articles


Sprawdź z którą postacią z anime dzielisz urodziny


MDM - Muzyka Dla Miasta (2009)


Częstotliwość 3.722MHz


POSZUKIWANY TOMASZ SKOWRON-ANGLIA


Ciasto 3 Bit


Kasowanie inspekcji Hyundai ix35


Steel Division 2 SPOLSZCZENIE


SZCZOTKOWANIE TWARZY NA SUCHO


Potrzebuje schemat budowy silnika YX140


Musierowicz Małgorzata - Kwiat kalafiora [audiobook PL]