Uwielbiałam czytać jej kronikarskie zapiski o małpich koneksjach rodzinnych (okraszonych zdjęciami i drzewami genealogicznymi), sprawozdania z zawierania nieśmiałych relacji z poszczególnymi członkami szympansiej społeczności, opisy skomplikowanej (acz niesamowicie logicznie skonstruowanej) hierarchii społecznej, aż wreszcie o obserwacjach, które wstrząsnęły światem naukowym, dotyczących sprządzania narzędzi przez te niesamowicie inteligentne istoty.
Mimo mojej młodzieńczej fascynacji tym tematem nie czuję szczególnego pokrewieństwa z małpami. W przeciwieństwie do niektórych.
Wiara w to, że ludzie pochodzą od małp, nie jest oczywiście nielegalna.
Gorzej, gdy znajdują się tacy, którzy wierzą, że jedni BARDZIEJ pochodzą od małp niż drudzy.
Incydent z Dani Alvesem nie wywarłby na mnie żadnego wrażenia z prostej przyczyny - nie znam gościa i zupełnie, ale to zupełnie nie interesuję się futbolem (wyłączajac oczywiście chwilową, patriotyczną słabość przejawioną w czasie Euro w Polsce :)).
Przegapiłabym ten news, jak wiele innych, gdyby nie odbił się on tak szerokim echem w mediach.
Gdyby internet nie oszalał (went bananas*) i na punkcie samego zdarzenia i na punkcie reakcji nań piłkarza.
Gdyby inni piłkarze, dziennikarze sportowi i zwykli śmiertelnicy nie zaczęli wrzucać do sieci swoich zdjęć z bananami i tagować ich #WeAreAllMonkeys.
W ten sposób powstała bananowa akcja antyrasistowska (którą przyuważyłam tutaj :))
Nie wiem, jak wielką siłę przebicia ma taki zryw, ale uwielbiam tak przejawianą siłę interentu.
Nie wiem, czy przyczyni się w potężny sposób do zmiany sposobu myślenia.
Ale chciałabym, żeby tak się stało.
Chciałabym, żeby też pewnego dnia angielski internet oszalał w podobny sposób i rozkręcił akcję pod hasłem: "Wszyscy jesteśmy polskimi sprzątaczkami", albo "Wszyscy jemy królewskie łabędzie!"
Nie, no chyba się trochę się zagalopowałam ... ;)
Ale to chyba pod wpływem kolegi z pracy mojego męża, który nie omieszkał zrobić kąśliwej uwagi na temat przygotowania śniadania dla wszystkich**, które niedługo ma przypaść w udziale mojemu ślubnemu, bo przecież "Polacy nie jedzą śniadań, tylko od rana piją wódkę".
A więc z miłości do małp, z miłości do ludzi i z nienawiści do wszelkich uprzedzeń:
I am going bananas!
A Wy?
moje pierwsze 'selfie', vel 'słit focia' i to od razu w roli małpy :)
____________________________________________________
* go bananas - wkurzać się, irytować się, zachowywać się w zwariowany sposób
**w pracy mojego męża raz na miesiąc odbywa się spotkanie wszystkich pracowników (briefing), na którym omawiane są plany na nadchodzące tygodnie. W ramach integracji każdy ma swoją kolejkę i musi raz na jakiś czas przygotować śniadanie dla wszystkich (na szczęście pracowników jest tylko ok. 20). Mój mąż jest nowy i jest jedynym Polakiem.
Jak widać, przypadnie mu chyba w udziale poodkurzanie paru stereotypów :)
wtorek, 29 kwietnia 2014
Ps.A głosowanie wciąż trwa!